Merisa
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2010
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:33, 10 Gru 2010 Temat postu: Cavaletti, drągi i zabawy z piłką |
|
|
Plany na dziś były takie: Na początek mycie. Karat dawno nie był myty, a pogoda ładna. Potem zabawy z piłką i trening z drągami na hali. Może jeszcze pójdziemy na padok. Weszłam do stajni. O tej porze Karat już nie spał, więc zaczęłam szykować potrzebne rzeczy. Przyniosłam szampon, wiadro pożyczone od Skrzydlatej na mycie, wszystkie akcesoria do pielęgnacji konia, gumeczki, chciałam zrobić roczniakowi koreczki, aby się do nich przyzwyczaił. Gdy wszystko było przygotowane poszłam po Karata. Założyłam mu kantar i podpięłam wiąz po czym wyszłam na zewnątrz, przed stajnię. Najpierw dokładnie wyczyściłam konia. Następnie podprowadziłam do myjki. Nalałam trochę szamponu do wiadra, wzięłam gąbkę i zaczęłam myć Karata. Ogier stał grzecznie, chyba przyjemnie mu było. Po umyciu sierści zabrałam się za grzywę. Następnie przyniosłam nową wodę, aby umyć ogon. Po całym myciu wzięłam stary ręcznik i dokładnie wytarłam konia. Karat szybko został wykąpany, potem, puki jeszcze grzywa była lekko wilgotna rozczesałam ją i zaczęłam dzielić na niegrube pasma. Każde pasmo związywałam jedną gumką. Karoszowi chyba te gumeczki nie robiły różnicy, więc zaczęłam zaplatać koreczki. Koreczki już czuł, jednak nie denerwował się. Dał sobie spokojnie je zrobić. Koreczki mu nie przeszkadzały, a to dobrze. Karat już był wyczyszczony i wykapany. Wzięłam piłkę i drągi na halę. Puściłam na chwilę Karata samego z piłką, aby się sam rozgrzał i dodatkowo pobawił. Następnie wzięłam go na lonżę. Mała rozgrzewka. Wcześniej pożyczyłam od Skrzydlatej jeszcze cavaletti. Najpierw jednak zwinęłam lonżę, aby prowadzić konia i ułożyłam na razie jeden drąg na ziemi. Poprowadziłam Karata na drąg. Ogier nie bał się – wręcz przeciwnie – chętnie szedł na drąg. Kilkakrotnie powtórzyłam ćwiczenie, zawracając w różne strony, aby nie znudzić i nie zniechęcić Karata. Następnie ułożyłam 2 drągi dosyć blisko siebie, aby mógł pokonać je wolnym kłusem. Udało się, ogier nie zawahał się. Na początku chciał przyspieszyć, jednak przytrzymałam go, aby nie przyspieszał. Gdy to już opanowaliśmy ustawiłam 3 drążki. Koń nie wahał się, był już przyzwyczajony do drągów i do ich pokonywania na różne sposoby. Z 3 drągami również nie było żadnych problemów. Koń schylił tylko szyję. Ułożyłam 4 drążki. Postanowiłam przeprowadzić Karata stępem. Ze stępa nie było kłopotów. Koń ponownie schylił szyję, ale nie puknął żadnego drąga. 2 raz poprowadziłam konia stępem, następnie kłusem. Koń kłusował energicznie i pewnie, na początku lekko się zawahał, ale przeszedł. Spróbowałam jeszcze kilka razy i było już dobrze. Wzięłam cavaletti i ustawiłam je na środku. Poprowadziłam konia kłusem. Karat odmówił przejścia przez cavaletti. Podprowadziłam go, aby oswoił się z nimi. Po chwili ponowni poprowadziłam na drąg. Tym razem się udało, jednak koń się zawahał, aczkolwiek przeszedł. Ponownie spróbowałam i nie było już problemów. Odłożyłam drągi, odpięłam lonżę i wypuściłam Karata luzem z piłką. Koń się trochę pobawił. Wyszłam z hali i zaniosłam drągi oraz oddałam cavaletti. Poszłam z piłką i z Karatem na padok. Wypuściłam go tam z piłką. Miałam wielką nadzieję, że nie będzie się tarzał, ale z końmi różnie bywa. Po 4 godzinach zdjęłam mojego karoszka z padoku. Wróciliśmy do stajni, gdzie nakarmiłam go i napiłam. Wypuściłam jeszcze na pastwisko. Gdy zdjęłam go z pastwiska był już wieczór. Zaprowadziłam go do boksu, dałam smakołyk i pogłaskałam. Zaczęłam zdejmować gumeczki i rozplątywać grzywę. Następnie poszłam do mieszkania Skrzydlatej, gdzie miałam przenocować.
Post został pochwalony 0 razy
|
|