Merisa
Administrator
Dołączył: 20 Wrz 2010
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:36, 10 Gru 2010 Temat postu: Spacer po lesie |
|
|
Do Karata poszłam nieco później. Rano wypuściłam go na pastwisko, jednak najpierw zajęłam się moim arabem. W południe zdjęłam karosza z pastwiska i podprowadziłam przed stajnię. Koń stał spokojnie, wyszalał się na pastwisku więc już miał tego dnia trochę ruchu. Brudny nie był, szybko go wyczyściłam. Poszłam do siodlarni odłożyć sprzęt, tymczasem Karat próbował uwolnić się z kantara. Przyszłam, odwiązałam go i ruszyłam w stronę lasu. Roczniak kroczył energicznie, nie wyprzedzał, co jakiś czs zwalniał. Gdy przechodziliśmy obok naszego padoku konik bryknął. Stanął i pociągnęł lekko za uwiąz w jego stronę. Poszłam więc z nim na padok i wypuściłam. Nie miałam żadnego celu, koń wyszalał się na pastwisku, nic ze sobą nie wzięłam, więc karosz nie miał zbytnio co robić. Podszedł do mnie. Zapięłam mu uwiąz i poszliśmy dalej. Ominęliśmy padok, stadninę. Szliśmy coraz dalej w głąb lasu, w końcu dotarlimy na miejsce, w którym jeszcze nie byłam, Karat też. Była to ogromna, aczkolwiek zarośnięta łąka. Szkoda, że takie miejsca się marnują, w końcu możnaby wybudować coś na nich, zrobić pastwisko, czy wykorzystać jeszcze w jakiś inny sposów, albo po prostu skosić, bo miejsce jest idealne na np. zabawy z koniem, czy treningi. Zawróciliśmy i zaczęliśmy iść ku stadninie. Karat był nieco znudzony, jakby nie chciało mu się iść. Szedł wolno, musiałam coągle go popędzać. A co mu się stało? Pewnie ma gorszy dzień. W stadninie roztarłam go lekko i z powrotem wypuściłam na pastwisko. Na pastwisku był już nieco żywszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|